czwartek, 3 grudnia 2015

Zaakceptuj swoje wady. - PPS #2

Mało jest osób, które uważają siebie za ludzi nieposiadających wad. A ci, którzy tak myślą są po protu ślepi. Nie ma ludzi bez wad. NIE MA. Każdy jakieś ma, kwestia co kto z nimi robi. Jedni załamują się pod ich ciężarem i oceniają swoją osobę wyłącznie przez pryzmat wad, inni usilnie próbują je ukryć, czasem i przed samym sobą. Są też tacy, którzy są świadomi swoich wad i je zaakceptowali bądź nad nimi pracują. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, w której grupie najlepiej się znaleźć? Teraz tylko pojawia się pytanie: w jaki sposób zaakceptować swoje wady? 




"Człowiek, który zaczął dostrzegać swe wady, wie już, jaką ma wybrać drogę." Mikołaj Gogol
Pierwszym i najważniejszym zadaniem w tym tygodniu będzie dokładne poznanie naszych wad. Nie możemy zaakceptować czegoś o czym nie wiemy, w co nie wierzymy, bądź o czym mamy błędne wrażenie, czyż nie? Zapowiada się kolejny tydzień poznawania siebie! Komuś pewnie teraz w głowie pojawi się myśl "halo, przecież ja doskonale wiem co jest we mnie beznadziejnego!", czyżby? Często w niektórych sprawach sobie pobłażamy, w innych jesteśmy dla siebie zbyt surowi. Dlatego należy przyjrzeć się sobie w jak najbardziej obiektywny sposób (wiem, że to niełatwe, ale czy nie wspominałam, że nie będzie lekko?) .
Macie może notatnik z poprzedniego tygodnia? (pisałam o nim TUTAJ) Świetnie! Pora wypełnić jego "czarne strony". Proponuję zrobić dwie osobne listy wad. "ZAAKCEPTOWANE" i "DO WYPRACOWANIA". Myśląc o wadach musimy być świadomi tego, że nad niektórymi można popracować, a inne trzeba po prostu zaakceptować.

Wygląd

Po raz kolejny najlepiej zacząć od wyglądu "na rozgrzewkę". Oho! Czuję, że tutaj będzie dużo łatwiej niż z pozytywami. Bez spojrzenia w lustro możemy powiedzieć co jest w nas kiepskie (oczywiście nie wliczając ludzi z cudownymi genami, którzy są piękni i bez wad - innymi słowy nieistniejący). Tu będzie zdecydowanie więcej do zaakceptowania. Krzywego nosa nie odetnę, muszę go zaakceptować (chyba że jestem milionerem i chcę sobie zafundować operację, choć nie polecam tej opcji). Odstające uszy, krótkie nogi, duże dłonie, duże stopy, mały biust itp - to wszystko jest do zaakceptowania. Łatwo mówić, trudniej zrobić, co? Fakt, można nad nimi rozpaczać, ale co nam to da? Tak szczerze, czy mój krzywy nos/odstające uszy/małe cycki mają ogromny wpływ na moje życie? Tak mają. Jeśli zamartwiam się tym, że nie wyglądają tak jak, według mnie powinny. Więc tylko i wyłącznie ja nadaję siłę wpływom jakie mają na moje życie. Zastanówcie się, czy gdy zobaczycie kogoś z krzywym nosem to skupiacie na tym całą swoją uwagę? Pewnie często nawet nie zwracacie na to uwagi, więc dlaczego ktoś inny miałby to robić? Ludzie mają większe zmartwienia niż twoje defekty, więc dlaczego ty miałbyś zawracać sobie tym głowę? Nie warto. Będziesz z tym żył do końca życia, a twoje przejmowanie się tym nic nie zmieni. Więc po prostu przestań na to zwracać uwagę. Zaakceptuj te wady. Optymistyczna lista "DO WYPRACOWANIA" może być równie długa. Jestem za gruba. Czyżby? W porównaniu do kogo? Bo jeśli do modelek z wybiegów to musisz zmienić podejście (pisałam o tym TUTAJ). Spójrz na to obiektywnie. Dopóki możesz pomalować paznokcie u stóp sama, nie jest źle. Jeżeli jednak czujesz się źle ze swoją sylwetką, nikt za Ciebie jej nie zmieni. Trzeba wziąć się do roboty i coś z tym zrobić. Albo wpisać na listę "ZAAKCEPTOWANE" i nie jęczeć, że "omatkojestemtakagruba, muszeschudnąć". Zaakceptować znaczy powiedzieć "Wyglądam właśnie TAK i nie zmienię tego, bo jest mi z tym dobrze". Decyzja należy do Ciebie. Z innych popularnych wad do wypracowania: mam brzydką postawę (pełno jest ćwiczeń na jej poprawę), moje włosy kiepsko wyglądają (jeśli są w kiepskiej kondycji, należy o nie zadbać, a może po prostu trzeba zmienić fryzurę?), mam brzydką cerę (a o kremach i innych specyfikach słyszeli?), mam brzydkie zęby (zęby to nie nos i -w większości przypadków - bezinwazyjnie można poprawić ich wygląd) i wiele, wiele innych. Tak jak już pisałam, to jest Twoja decyzja do jakiego "pudła" wrzucisz daną wadę. Ale nie możesz zostawić jej latającej w eterze i dziobiącej Twoje poczucie własnej wartości.

Charakter i zachowanie

W tej części większość wad jest do wypracowania. To znaczy, da się je wypracować, co wcale nie znaczy, że musisz to robić. Możesz postanowić je zaakceptować. Proponuję jednak akceptować jedynie te wady, które są cholernie trudne do zmiany, a nie mają wielkiego wpływu na nasze życie. Co za tym idzie, sama próba wypracowania wady sprawiłaby nam więcej "problemów" niż zaakceptowanie jej i życie z nią.
Jak zdecydować które wady zaakceptować, a które zacząć "wypracowywać"?
Przykładowo.
1."Wielu ludzi uważa mnie za wrednego/ą, ponieważ zawsze mówię to co myślę."
Czy to rzeczywiście wada? Zapewne w momentach, kiedy mówisz ludziom przykre rzeczy - to wada. Ale czy szczerość jest wadą? Nie sądzę. Można to zaakceptować, jednak to stosunkowo prosta wada do lekkiego poprawienia. Nie warto od razu być miłym dla wszystkich i mówić tylko to, co chcieliby usłyszeć. Ale gdyby tak czasem ugryźć się w język? Nie mówić nic, zamiast powiedzieć coś przykrego. Tak, da się.
2. "Dużo narzekam". 
Może się wydawać bardzo nieszkodliwa wada, więc można by ją zaakceptować. Jednak przez narzekanie psujemy sobie i często innym nastrój. Czy aż tak trudno zamiast "jak mi się nie che" powiedzieć "zrobię to i mam wolne!". Więc może jednak "DO WYPRACOWANIA"?
3."Jestem nieśmiały/ła"
Nieśmiałość przez jednych jest uważana za wadę, przez innych nie. Ale jeśli uznajesz ją za wadę to znaczy, że jakoś Ci to przeszkadza. To jedna z tych trudnych do wypracowania "wad", ale do zrobienia. Dużo prościej będzie powiedzieć sobie "jestem nieśmiały, no i co z tego?" i to zaakceptować, niż próbować zmienić, co będzie związane z wielokrotnym wychodzeniem ze swojej strefy komfortu. Kolejny raz powtórzę: decyzja zależy do nas, to my wiemy jak chcemy aby nasze życie wyglądało.
To tylko kilka przykładów, których można by podać mnóstwo, jednak nie ma to większego sensu. Każdy z nas jest inny, ma inne spojrzenie na życie i na siebie i sam musi zdecydować. Przy poddawaniu analizie swoich wad, radę głębiej się nad nimi zastanowić. Wiele naszych cech, które my uważamy za wady, inny mogą uważać za zalety. Więc może zamiast na nie narzekać, lepiej je zaakceptować i ewentualnie minimalnie podszlifować, nabrać do nich sympatii? 
"Człowieka nie określają jego wady, ale sposób, w jaki je przezwycięża." Brandon Sanderson
Zastanowienie się nad wszystkimi wadami na raz może być pracochłonne i męczące, Wiele z nich możemy przypadkowo pominąć. Dlatego proponuję na początek je wypisać, te których jesteśmy pewni wpisać do listy, a pozostałe zostawić do przemyślenia na kilka dni. W tym czasie można się przyjrzeć, jaki rzeczywiście mają wpływ na nasze życie i w jaki sposób (czy w ogóle) możemy coś z tym zrobić. Te które postanowiliśmy zaakceptować możemy zapisać z końcówką "no i co z tego". Zawsze, kiedy was zacznie nękać możecie powiedzieć sobie "jestem niski, no i co z tego? Moje życie z tego powodu się nie zawala". W przypadku tych które zmieniacie "jestem beznadziejny, wszystko odkładam na później. Ale walczę z tym, więc nie stoję w miejscu.". Najważniejsze to umieć odpyskować sobie. 
Wiem, że się powtarzam, ale to bardzo ważne. Żadna wada nie może zostać pominięta, ponieważ cała praca pójdzie na marne. Taka latająca po głowie wada będzie nam psuła cały porządek. Skoro jej nie akceptujemy, to nam przeszkadza, jeśli nam przeszkadza, a my nic z tym nie robimy, to nadal tak będzie. I cała nasza uwaga skupi się właśnie na niej, a ponieważ będzie sama to zostanie spotęgowana i wyolbrzymiona. Mówimy "NIE" i nie zostawiamy wad na wolności. 





Unknown

"Trudne dzieciństwo nie usprawiedliwia. Ono zobowiązuje" Katarzyna Enerlich

Podobne posty

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.